Niedziela w ogniu!

Dzisiaj trochę bardziej wystrzałowo. Kto mnie zna ten wie, że praktycznie cały czas od stycznia do lipca tego roku poświęciłem sportowo na przygotowania do Biegu Morskiego Komandosa w Gdyni (dla niewtajemniczonych – mundurowy bieg przeszkodowy na dystansie dwudziestu kilku kilometrów, obywający się cyklicznie od 10 lat pod koniec sierpnia; bieg jest określany mianem najtrudniejszego biegu terenowo – przeszkodowego w Polsce). Wtedy właśnie dostałem przysłowiowym „obuchem w łeb” i dowiedziałem się, że nie wystartuję. Przeszedłem przez wszystkie stany, od wyparcia, po pozorne pogodzenie się z losem :P. Najgorzej było w dniu zawodów i tuż po nich. Wiem, ciężko ogarnąć, w końcu nie jestem ani zawodowcem ani jakimś tam sportowcem z pierwszych stron gazet (ba, nie jestem nawet sportowcem) ale jeśli wkładam w coś całego siebie lub zwyczajnie postanowię coś zrobić to to robię. Jak się okazuje życie jednak czasem potrafi zadecydować inaczej.

Przyroda nie znosi jednak próżni, więc zacząłem rozglądać się za ciekawymi zastępczymi tematami do realizacji. Przypadkiem trafiłem na stronę http://www.szkoleniagrom.pl. Jest to firma oferująca szkolenia z „combat shootingu” – co to jest, o tym później. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że spróbuję, ale pomysł zaczął kiełkować. Później okazało się, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zacząć przygotowywać się do kolejnej edycji BMK, a skoro w tym roku było strzelanie, to może w przyszłym też będzie. Podbudowany wykonałem pierwszy krok – zapisałem się na kurs „pistolet poziom podstawowy”!

Tu zaczyna się przygoda

Warszawa Rembertów. Jest 27.10.2019 godzina 8 rano. Po kilkunastominutowym spacerze po terenach Akademii Sztuki Wojennej (przynajmniej tak mi się wydaje, bo autobus zatrzymał się przed bramą z takim napisem i dalej już nie jechał) docieram na koniec świata. A właściwie drogi. Za torami znajduje się znak „Warszawa koniec”, a tuż za nim strzelnica CWKS Legia. Jestem pół godziny za wcześnie, lepiej tak niż się spóźnić. Kilkanaście minut później przyjeżdża Artur, organizator szkolenia oraz kolejni uczestnicy. Zaczynamy od przymierzenia pasów z kaburami i ładownicami (po dwie na pas). Później wchodzimy na teren strzelnicy. Okazuje się, że to nie Artur prowadzi szkolenie. Zostawia nas pod (jak się później okazało bardzo dobrą) opieką dwóch instruktorów. Zaczyna się typowe dla różnego rodzaju szkoleń przedstawianie się. Musiałem zabawnie wyglądać, gdy moja szczęka była coraz bliżej ziemi, podczas gdy instruktorzy opowiadali o sobie i swoim doświadczeniu bojowym zdobytym podczas pracy jako operator w JWK w Lublińcu oraz w przypadku drugiego instruktora, w jednostkach antyterrorystycznych. Co ciekawe, nie wytwarzali przy tym niepotrzebnego dystansu względem siebie. Wręcz przeciwnie, czuło się, że w każdej chwili można dopytać, dowiedzieć się czegoś więcej i skorzystać z ich wiedzy i profesjonalizmu. W następnym etapie otrzymaliśmy trochę informacji na temat tego co to jest „combat shooting” oraz czym się różni od strzelectwa sportowego. Podstawową różnicą jest to, że na strzelnicy nikt do ciebie nie strzela. Zapaliła mi się lampka ostrzegawcza, bo skoro to jest ta różnica, a my mamy się uczyć właśnie „combat shootingu” to co, już trzeba uciekać? :). Nie uciekłem i dobrze zrobiłem.

W ramach części teoretycznej przekazane zostały nam podstawowe różnice w budowie pistoletu przeznaczonego do celów sportowych i pistoletu bojowego (np. rozkład masy, czułość spustu). Określono nasze oko wiodące (niezbędne przy celowaniu). Wytłumaczono w jaki sposób bezpiecznie obchodzić się z bronią. Omówiono też prawidłową postawę przy strzelaniu bojowym oraz chwyt broni.

Powyższe napisałem tylko dla przyzwoitości reporterskiej i moim zdaniem nie ma sensu się rozpisywać na temat szczegółów. Dlaczego? Prosty temat. Podczas wykładu wszystko wydawało mi się oczywiste. Gdy dostałem broń do ręki już takie nie było. Tzn. wiedziałem co mam robić, ale ręce tego nie wykonywały. Był to pierwszy raz, gdy miałem w rękach broń z dostępem do ostrej amunicji. Sama świadomość, że jest to narzędzie, ale takie które użytkowane w nieodpowiedni sposób może zrobić komuś krzywdę, działała na wyobraźnię. Rozumiem po co jest broń i spowodowanie wypadku nie jest jej przeznaczeniem na pewno. Instruktorzy zachowali się jak na profesjonalistów przystało i dostosowali tempo szkolenia tak, żebym zdążył oswoić się z obsługą pistoletu na tyle, żeby móc wykonywać bardziej złożone ćwiczenia w późniejszej części. Chwała im za to. Sposób w jaki przekazywali wiedzę i panowali nad grupą robił wrażenie. Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Zostaliśmy podzieleni na grupy. W mojej były cztery osoby. Na początku oddawaliśmy pojedyncze strzały (ładowaliśmy po jednym naboju do magazynka). Po kolei, pod opieką instruktora, który wydawał kolejne komendy i na bieżąco korygował każdy element. Musiało to trwać wieki zanim w końcu wystrzeliłem pierwszy raz, ale po kilku takich ćwiczeniach szło coraz sprawniej. Ani się obejrzałem a ćwiczyliśmy strzelanie z przeniesieniem celu na kolejną tarczę, czy wprowadzaliśmy elementy poruszania się z bronią (bardzo podstawowe, ale taki poziom kursu – dla mnie na pierwszy raz to i tak bardzo wiele). Świetna była też relacja między kursantami. Wspólnie cieszyliśmy się ze swoich postępów.

Nie mogę powiedzieć, że po tych 4 godzinach czuję się z bronią pewnie, ale na pewno została w pewien sposób odczarowana. Oddane 150 strzałów również nie czyni ze mnie mistrza precyzji i skuteczności. Nie można tutaj mówić o żadnej pamięci mięśniowej czy automatyzmach. Tego nie ma. Te 4 godziny to zdecydowanie za mało. Profesjonaliści ćwiczą latami i wystrzeliwują tysiące pocisków. Położone zostały jednak solidne podstawy. Wiem jak powinienem się zachowywać i mając tą świadomość jestem w stanie wykonywać czynności poprawnie i bezpiecznie, w swoim tempie, w pełnym skupieniu, bez narażania innych. Na pewno połknąłem bakcyla i będę chciał kontynuować szkolenie strzeleckie. Nie wiem jeszcze czy od razu na kolejnym stopniu, czy jeszcze raz powtórzę podstawy. Jedno jest pewne, nie mogę się już doczekać.

Grupa w komplecie - zdjęcie dzięki uprzejmości Szkolenia GROM
0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x